sobota, 6 marca 2010

Czyj to piesek?

Zgubił się piesek Basi,

lecz nie chce być psem zgubionym.

Do Jolki się dzisiaj łasi,

i do niej macha ogonem.

To Jolka dla psiaka jest miła,

kupiła mu nowe szelki,

miseczkę mu małą kupiła,

bo jest to piesek niewielki.

To z Jolką biega po lesie

i szuka kreta w kopczyku.

I Jolce patyk przyniesie

i da jej liźnięć bez liku.

A Basia? Może gdzieś płacze?

Nie, ona się już pocieszyła,

gdy ciocia Basi w prezencie

szklanego pieska kupiła.

Są takie Basie, Klaudie, Tereski,

które kochają nieprawdziwe pieski.

Zabawki


-->
Chodzi Asia po podwórku.
Szuka miejsca do zabawy
ciągnie wózek, a na wózku
stary miś i koń kulawy.
Może obok piaskownicy?
Nie.
Tam Kasia, Jaś i Werka
już od rana pokazują
nowe taczki i wiaderka.
Może tam, przy karuzeli?
Nie.
Tam Olek, Iga, Krysia
ogladają nową Barbi,
którą chwali się Marysia.
Może tam? Tam nie ma dzieci.
Tak.
Przycupnie koło ławki.
Asia chce się bawić sama.
Asia stare ma zabawki.

Gacek

Zawisł Gacek pod sufitem

z nadąsaną miną.

i na wszystkich obrażony

skrzydłem się owinął.

Na mamę, bo nakrzyczała,

na babcię, bo na loda nie dała.

na tatę, bo nie kupił lizaka,

na dziadka, bo nie poniósł plecaka,

na ciotki, bo się śmiały,

na siostry, bo płakały,

na wujka, bo w bierki nie zagrał,

na brata, bo rower zabrał,

na sąsiadkę, bo była niemiła,

na panią, bo poskarżyła.

I to wam jeszcze powiem,

a powiem to najszczerzej:

Wy się tak też obrażacie!

Nie tylko nietoperze.

Moje ferie

Ferie zimowe,

ale frajda!

Saneczki,

łyżwy,

narty,

bałwan.

I z góry zjazd,

wiuuu w dół,

by potem,

sanki za sznurek

i z powrotem.

Wolno,

wolniutko,

znów pod górkę,

aż pod tę małą,

białą chmurkę.

Albo na nartach,

też wspaniale!

Zaraz, chwileczkę,

...ale, ale,

narty i łyżwy

bez nauki?

Trzeba zapisać się do szkółki!

A bez nauki?

Bez czekania?

Można ulepić cud bałwana!!!

A pani?

Męczą mnie pierwszaki,

jaki wybiera sport?

No, jaki?

Nie umiem jeździć,

daję słowo.

Ja, moi drodzy,

wyczynowo,

calutkie ferie, już od świtu,

naplotłam dla Was

stos wierszyków.

Papuga

Gada i gada jak nakręcona:

że jest jej smutno,

że jest zmęczona,

że nic nie miała w dziobie od rana.

Po prostu czuje się nie kochana.

Kwęka, narzeka, w kółko powtarza,

by jej sprowadzić weterynarza.

Prawdopodobne bowiem jest wielce,

że bardzo chore jest dziś jej serce.

Chore???

Możliwe. Tak w życiu bywa.

Lecz ta papuga nie jest prawdziwa!

Tylko pluszowa! W środku jest wata.

Może ta wata tak ją ugniata?

Uwiera, boli, a nawet kłuje...

Wiem, czego ona dziś potrzebuje!

Zaraz ją wezmę z sobą do łóżka

i wyzdrowieje moja papużka.

Rodzinka

Mama z caps locka

kurze wyciera

tata przykręca

coś do entera

babcia gra walca

na klawiaturze

dziadek na pocztę

poszedł na dłużej.

Ciotka przegląda

nowe tapety

Wujek przez skype

gada niestety.

Stryj od tygodnia

w offisie siedzi

stryjenka nowe

wirusy śledzi

najstarsza siostra

blogi wciąż pisze

smoczkiem w monitor

stuka braciszek

Kuzyn zagubił się

w przeglądarce,

kotek za myszka

wyprawia harce.

No a dzieciaki,

to znaczy MY,

wciąż testujemy

najnowsze gry.

Woda

Rozpycha się w butelce,

jak jakaś wielka pani.

Siedzi i krytykuje,

że wszystko jest do bani.

Cukier za słodki,

sól jest za słona.

Kto dobry?

Ona, tylko ona!

Rozpycha się w butelce

bardzo naburmuszona

siedzi i wciąż narzeka.

Tak umie tylko ona.

Jogurt za biały,

kefir za kwaśny.

Kto smaczny?

A no właśnie?

Rozpycha się w butelce,

jak jakaś dama wielka.

Usiadła i wciąż gdera

za ciasna jej butelka.

I tak jest bez ustanku.

Od rana...

aż...do rana.

Nie dziwcie się, ta woda

.....to woda gazowana!

Smok


Dinozaury jak już wiecie
żyły tu na naszym świecie.
Bardzo dawno, przed wiekami,
nawet dawniej!
Hen, przed nami!
I latały i pływały
jadły, piły i biegały.
Ale był też taki jeden ...
troszkę inny.
Głów miał siedem,
cztery łapy,
trzy ogony,
i był bardzo
rozżalony.
Żal do wszystkich miał
ogromny
że jest inny i...
bezdomny.
Cóż nikt jemu nie powiedział,
biedaczysko nic nie wiedział,
że on nie jest dinozaurem,
ani plezjo-, ani ichtio-
ani też tyranozaurem.
A czym jest ? Wy pewno wiecie?
To zwyczajny smok jest przecież.
I od zawsze ma mieszkanie!
Gdzie? W Krakowie!
W smoczej jamie.

Anka-skakanka

Rączki ma żółte, sznurek różowy

i komu przyszłoby dziś do głowy

(raz,

dwa,

trzy,

pięć)

kto miałby chęć,

żeby na takim kawałku sznurka

chcieć pobić rekord?

Rekord podwórka?

(sześć,

osiem,

dziewięć).

Każda dziewczynka ma czasem chęć,

żeby jak kucyk, co lubi brykać

skakać krzyżaczek,

lub lajkonika.

A Anka?

Właśnie!

Spójrzcie, bo Anka

skacze od wczoraj,

albo...od ranka!

Skacze na jednej, na drugiej nodze,

i choć zmęczona jest dzisiaj srodze

to nie przestanie!

(milion dwanaście!!!!!!!!!)

No i ........

pobiła rekord ten

właśnie.

uffff

Bańki

Weźmy słomki, mydło, weźmy ciepłą wodę
I wypuśćmy bańki.
Dokąd ?

Na swobodę !
Niech bańki wydmucha, kolorowa słomka.
Aż do samych chmurek, do samego słonka.
Ono je wyzłoci i będą błyszczały;
jak pierścionek cioci,
lub babci kryształy.
A gdy już dolecą
do samego nieba,
to pewnie nie wrócą ?
Nie.
I nie potrzeba.

Pszczółka ?

Usiadła Jagódce na rączce...
A mała mówi :
gorączkę
masz chyba mała pszczółko.
O, czuję twe ciepłe czółko!
Biegnijmy do pana doktora,
Nie możesz być pszczółko chora.
A toto na to :
Puść,
booo ... cię utnę!
Nie jestem pszczołą,
lecz trutniem!

Bombka

Wisi na samym końcu gałązki błyszcząca i kolorowa,
Maleńki domek z pięknym ogródkiem
Ktoś na niej namalował.
Są cztery drzewka, Małe okienko,
W okienku mama i tata,
Płotek, za płotkiem duży słonecznik,
nad którym motylek lata.
I choć tych bombek mam kilka pudeł
Jedna piękniejsza od drugiej,
Zgadnij dlaczego tę właśnie bombkę.
N a j b a r d z i e j
ze wszystkich lubię?

Kto to?

Dziewczynka

Kto to ?
To mała dziewczynka.
Spójrzcie tylko co za minka !
Stale bawi się lalkami.
Tak już bywa z dziewczynkami.



Chłopiec

A tam kto?
Tam chłopiec stoi.
On niczego się nie boi.
Ma w kieszeni małe autko.
Chłopiec bawi się autkiem
nie lalką.

Przygoda Filipka



Wziął Filip wędkę, kilka robaków,
które wyciągnął rankiem spod krzaków.
I idą z bratem starszym na ryby.
Przemek, by wprawdzie wolał na grzyby,
ale ten malec tak się przymilał, że poszli.
Razem. Ach co za chwila!
Jezioro, kładka: wrzucą zanętę,
Starszy młodszemu rozwinie wędkę.
Jeszcze robaczek. Żal wam robaczka?
Dobrze! To może kawałek placka?
Siedzą cichutko, patrzą na spławik,
Lepsze to powiem wam od...zabawy!
O! Jaka kaczka! To perkoz chyba?
Wspaniale z bratem siedzieć na rybach.
I nagle?
Spławik poszedł pod falę!
Zatnij Filipku, nie bój się wcale!
Holuj spokojnie...do podbieraka.
O, już jest ryba!
Popatrzcie jaka!
Taka jak z bajki!
Złotem się mieni.

Może potrafi spełnić życzenie?
Jedno, jedyne, choćby maleńkie.
Bierze Filipek rybkę do ręki,
Szeptem, cichutko mówiąc do uszka:
zrób moja miła, żeby poduszka,
kołderka, jasiek i pościel cała
co rano w kostkę mi się składała.
I niech się potem samiutka chowa!
A rybka na to: boli mnie głowa,
I paczkę chipsów chciałbyś codziennie?
Ty mnie od razu wrzuć na patelnię.
Bo ja się wolę w oleju smażyć
niż twojej mamie mam się narazić.
Filip się zaśmiał.
Cmok rybkę w czółko.
I chlup do wody!
Tam.
Gdzie to kółko.

piątek, 5 marca 2010

Szczeniak

W ciemnej budzie
się schował za mamą.
Wciąż się boi
drży, skomle tak samo.
Tam przed budą jest świat.
Widny, zimny.
Piesek nie chce go znać,
bo jest inny.
Nawet noska nie wytknie
z tej budy
tu jest ciepło i miło
tam ... nudy.
Tu ma mamę
więc ma tu co jeść.
Ma piłeczkę
i pchełek ma sześć
Tu jest ...
Szczeniak nie myśli już dłużej,
mama pchnęła go
wprost na podwórze!

Zeszyt Jasia

Na pierwszej stronie śliczne litery
Stoją równiutko w swoich linijkach,
Są tutaj kropki i wykrzykniki,
Jaś nie zapomniał też o przecinkach.
I same słonka
każde czerwone,
każde z uśmiechem
i promykami;
to znak że Jasiek
się napracował
że to widziała
i chwali pani.
Lecz, kiedy zaczniesz kartki przewracać
coraz smutniejsze są tam słoneczka,
koślawe pismo, brzydkie litery
zamiast promyków...
popatrz - chmureczka!
Chmury,
chmurzyska?
O! Błyskawice!
Skąd ta odmiana?
Co to się stało?
To proste.
Dalej?
Dalej nie widać
Jasiowi dalej
Już się nie chciało.

Pączki

Krągłe, pokryte pachnącym lukrem,
Lub posypane miałciutkim cukrem,
Wyborne pączki babci Mirusi,
Każdy tych pączków spróbować musi.
Na wierzchu mają wgłębienie małe.
No, ugryź, proszę. Są doskonałe!
Myślałeś pewno: w środku jest dziura,
A to nie dziura, to konfitura
Z różanych płatków, które w makutrze
Tarła babunia w bielutkim cukrze.
Cała rodzina pączków spróbuje:
I gruba ciocia i chudy wujek,
Piotrek, Dorota, mała Marysia
Nikt się nie będzie odchudzał dzisiaj.
Azorek szybko połknął okruszki,
Potem oblizał dzieciom paluszki.
I gdyby umiał mówić, to rzekłby:
„Wszystkich brązowe kule urzekły“.
Stryjek jest wesół, kuzynka miła,
Patera pączków cud ten sprawiła.
Szkoda, że dzisiaj tak rzadko mamy
Zwyczajne babcie. Babcie z pączkami